Czarnowidztwo mówcy przed wystąpieniem publicznym
Wiele prezentacji mówionych nie wychodzi często z jednej przyczyny.
Tą przyczyną jest czarnowidztwo mówcy – prelegenta.
Co to jest czarnowidztwo wg. Słownika Języka Polskiego – patrz
– widzenie świata w czarnych barwach; pesymizm, ponuractwo.
Mówca przed swoim przemówieniem już na dwa, trzy tygodnie wcześniej roztacza wizję swojego „fatalnego” przemówienia. Widzi, jak śmieją się z niego słuchacze, jak obgadują go znajomi – że mu się nie udało. Ta czarna wizja zaczyna mu ciążyć coraz bardziej, do tego stopnia, że jego żołądek zaczyna sprawiać mu kłopoty. Roztrój żołądka, roztrój psychiki i zbliżamy się do sądnego dnia.
Mamy wejść na scenę, a nogi same się uginają i tracą siły. To już mówcy daje dowód rzeczowy, że poniesie porażkę.
Na scenie mówca zaczyna się pocić, gubi wątek, ręce mu drżą i nogi też, zaczyna mu się robić duszno. Mówca zaczyna przyśpieszać wypowiedz, by szybko skończyć no i na szczęście skończył…
Prezentacja ta się nie udała mówcy w jego oczach, w jego odczuciach. Niekoniecznie tak myślą słuchacze, ale o tym innym razem.
Jeśli mielibyśmy odwrócić sytuację i zmienić porażkę w sukces?
Mówca mógłby podejść do sprawy jak nasz ukochany Małysz.
Mógłby sobie wyobrażać sukces jego prezentacji, jak ludzie go uważnie słuchają, jak potakują głowami w trakcie, jak ludzie mu gratulują, jak było fajnie przedstawić swój punkt widzenia przed takim audytorium, że to dla niego wielki zaszczyt. I gdyby tak codziennie przez te dwa tygodnie, to w końcu sam by w to uwierzył. I tak by też było.
Następnym razem myśl dobrze o swojej prezentacji i tak też będzie 🙂